sobota, 17 sierpnia 2013

Marzenia się spełniają

Krótki, bo zaledwie tygodniowy urlopik postanowiliśmy wykorzystać na spełnienie jednego z naszych wielu marzeń- wyprawy do Edynburga.
Wrażenia niezapomniane, dlatego postanowiłam podzielić się nimi z Wami.
W sumie zrobiliśmy 1250 kilometrów, bo oczywiście na samym Edynburgu się nie skończyło, jak to zwykle w naszym przypadku bywa.
Uzbrojeni w mapy i przewodniki wypożyczone w tutejszej bibliotece wyruszyliśmy w wtorek wczesnym rankiem w kierunku na Północ.
Z początku próbowałam czytać, ale potem moją uwagę zaczął przykuwać zmieniający się krajobraz: pola poprzecinane kamiennymi murkami, pasące się owieczki i... co najważniejsze - wychodzące zza chmur słońce. Znaleźliśmy się w Cumbrii.

W ten sposób wypatrzyłam ruiny zamku normańskiego z XIIw. w mieścince Brough. Oczywiście popod murami pasły się owce. Sielski obrazek. Sam zamek często_gęsto odpierał ataki Szkotów, ale zniszczył go dopiero pożar przypadkiem wzniecony podczas 'great Christmas Party' w 1521 roku. Musieli mieć niezłą 'party'!



Im dalej na północ tym częściej napotykaliśmy lasy przypominające te nasze, polskie. Nie mogliśmy się oprzeć pokusie, by stanąć i powdychać leśnego powietrza. Wkrótce powitała nas Szkocja, w języku celtyckim zwana Albą. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz